piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 3

Z góry przepraszam za tak krótki rozdział. Koniec semestru się zbliżał, a oceny same się nie poprawiają niestety... Naprawdę starałam się pisać kiedy tylko mogłam. Nawet część rozdziału powstała na historii :). Usunęłam formatowanie, bo miałam dość ciągle przesuwających się akapitów. Miłego czytania i do następnego rozdziału.
________________________________________________________________________________

Przez resztę uczty siedziała z rozmarzonym wyrazem twarzy. Bała się, co się stanie z jej związkiem podczas rocznej rozłąki. W końcu jest jej pierwszą miłością, a w zeszłym roku spędzali ze sobą niemal każdy dzień, ponieważ zarówno on jak i jej brat też mieli roczną przerwę od szkoły. Cała trójka była zamieszana w tę sprawę, o której Gabe zabronił jej wspominać. Nagle poczuła jak ktoś trącił ją w ramię. Z powodu, iż miała brata, który lubił ją drażnić, automatycznie obróciła się w przeciwną stronę niż tę na której czuła szturchnięcie. Zetknęła się tam z twarzą Freda, która była zdecydowanie za blisko. Na zszokowanej twarzy bliźniaka pojawił się lekki rumieniec. W sekundę zmienił wyraz swojej twarzy i uśmiechając się kokieteryjnie, powiedział:

- Wiesz, zwykle najpierw gdzieś zapraszam dziewczynę, ale nie powiem, żeby ta bezpośredniość mi w jakikolwiek sposób przeszkadzała.

Elena natomiast słysząc jego wypowiedź, roześmiała się, trąciła go lekko w ramię i odsunęła się na bezpieczną odległość.

- Jesteś przezabawny - powiedziała sarkastycznie, choć uśmiech cały czas nie schodził jej z twarzy. Lubiła bliźniaków, uważała, że mają niezwykłą wyobraźnię i rewelacyjne poczucie humoru. Na pierwszym i drugim roku kryła ich przed gniewem i reprymendami Hermiony. 

- Więc, zaczepiłeś mnie z jakiegoś powodu, czy po prostu sprawdzasz moją czujność?

- Wiesz, razem z George'm planujemy nowy kawał dla naszego Ronusia i...

- Więc mi nic nie mów - przerwała mu szybko - Nie mieszajcie mnie w kawały, które dotyczą moich przyjaciół.

- Co się z tobą stało przez ten rok, Eleno? - słysząc głos za sobą, podskoczyła, złapała się za serce i odwróciła w stronę Geogre'a z mordem w oczach. Ten wyszczerzył się, jakby nic sobie z tego nie robił, po czym usiadł obok niej i objął ją ramieniem. - Trzeba cię szybko naprawić. 

- Racja. W końcu ktoś musi nam dotrzymywać towarzystwa podczas szlabanów, prawda George?

- Prawda Fred. 

- Dobra, dobra. Doskonale sobie radzę w gromadzeniu szlabanów i bez waszych dowcipów - powiedziała śmiejąc się. Zauważyła, że wszyscy uczniowie zaczęli podnosić się ze swoich miejsc. To była dla niej okazja, aby dorwać Gabe'a i Jeremy'iego. - Ja znikam, a i proszę was, nie bądźcie za ostrzy dla Rona.

- Nie licz na to! - odpowiedzieli jej bliźniacy w tym samym czasie. 

Zauważyła jak uczniowie Durmstrangu wychodzą z Wielkiej Sali. Na korytarzu ujrzała znajomą, niemal tak jasną jak jej, czuprynę. Nie można było jej z nikim pomylić. To był jej brat, Gabriel. A gdzie był jej brat, był też jej chłopak. Ale co się dziwić, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Rzuciła się na nich od tyłu krzycząc:

- A więc tu was mam! Jak mogliście mi nie powiedzieć?! Ciebie braciszku jeszcze rozumiem, bo lubisz mnie dręczyć, ale ty Jeremy? Jak mogłeś?! - mówiła z udawanym oburzeniem. Brunet nie dał się nabrać na jej aktorstwo. Na jego twarzy rozciągnął się uśmiech i porwał swoją dziewczynę w ramiona. Po czym uniósł jej podbródek do góry i czule pocałował w usta. 

- Ekhm - zakasłał brat Eleonory. - Stary, uwielbiam cię, ale przypominam, że to jest moja siostra!

Jasnowłosa przypomniała sobie w tym momencie o swoim bracie. Rzuciła się na niego i mocno przytuliła.

- Nienawidzę jak mi to robisz! – krzyknęła ściskając Gabe’a mocno. – Jeszcze raz coś takiego wymyślisz, a do końca życia będę cię nazywać Gabrielem!

- Ha ha ha, no tak, stary, czasem zapominam jak naprawdę masz na imię – powiedział Jeremy zanosząc się od śmiechu i obejmując dziewczynę od tyłu i kładąc jej brodę na ramieniu. Ta odwróciła twarz w jego stronę i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.

Tej scenie przyglądali się z oddali pewni rudowłosi bliźniacy. I choć to dziwne dla nich, ich twarze wcale nie wyrażały zadowolenia. Natychmiastowo jeden bliźniak spojrzał na drugiego. W tym momencie wiedzieli, że nie będzie tak łatwo, jak z góry zakładali. I tym razem nie chodziło o chłopaka Eleny, ale o własnego brata…

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 2

Z góry przepraszam za brak rozwoju akcji. W następnych rozdziałach się rozkręci, obiecuję. Również przepraszam za długie odstępy czasowe międzi rozdziałami, ale to jest mój rok maturalny. Staram się pisać rozdziały w każdej wolnej chwili. Wybaczcie mi też te nierówne akapity, ale blogger się mnie nie słucha :). Zapraszam do czytania.
________________________________________________________________________________

Elena przez chwilę wpatrywała się w sylwetkę przyjaciela. Dostrzegła, że ten jej nie zauważył, więc postanowiła podkraść się do niego z ukrycia. Przy okazji zauważyła również inne znajome twarze. Nic się nie zmienili – pomyślała. Uśmiechnęła się od ucha do ucha widząc szopę na głowie Hermiony, która nieporadnie próbowała ją ujarzmić spinkami oraz Rona, który wyglądał jakby dopiero co wstał z łóżka. Za nimi kroczyli bliźniacy Weasley. Trudno było ich przeoczyć w tłumie, ale to nie dzięki rudym włosom, ale dzięki ich wzrostowi.
Postanowiła wcielić swój plan w życie. Kiedy znajoma grupka czekała jeszcze na Ginny, która poszła pożegnać się z rodzicami, Elena niepostrzeżenie stanęła za Harrym. Nachyliła się nad jego uchem i powiedziała:
- Proszę, proszę. Kogo to moje oczy widzą. Sławny Harry Potter – mówiąc, starała się przybrać gardzący ton, którego nie powstydziłby się sam Malfoy. Brunet odwrócił się jak na zawołanie. Gdy zobaczył kto był nadawcą owej wypowiedzi, natychmiastowo z jego twarzy zszedł grymas, który zastąpił wyraz zaskoczenia. Następnie zaskoczenie ustąpiło pojawieniu się szerokiego uśmiechu na jego twarzy.
- Elena! To naprawdę ty? – krzyknął i przytulił ją mocno. Na dźwięk jej imienia, reszta grupy również się wyszczerzyła i wzięła jasnowłosą w swoje ramiona.
- Tak mi się zdaje, jeśli o tej samej Elenie mówimy – odpowiedziała po wymianie czułości ze wszystkimi przyjaciółmi.
- To może powiesz, gdzie zniknęłaś w ostatnim roku. Za każdym razem pisałaś tylko „sprawy rodzinne” – słysząc słowa szatyna, dziewczyna natychmiastowo utraciła bijącą od niej radość. W jej głowie przewijały się obrazy z ostatniego roku. Pamiętała jednak słowa brata, aby nikomu nie zdradzać szczegółów.
- Lepiej wsiadajmy do pociągu, chyba że chcemy, aby odjechał bez nas – uśmiechnęła się jasnowłosa, zmieniając temat, po czym pobiegła w stronę pociągu poszukać wolnego przedziału. Reszta przyjaciół szybko dołączyła do niej.

Zajęła przedział razem z Harrym, Hermioną i Ronem. Szczegółowo opowiedzieli wszystko, czego nie mogli przekazać jej w listach. Gdy dowiedziała się o bezbłędnym sierpowym brunetki, teatralnie się ukłoniła oddając hołd i zaniosła się śmiechem, a wraz z nią, reszta przedziału.
Tymczasem dwa przedziały dalej siedzieli bliźniaki ze swoim przyjacielem Lee. Jak zwykle żartowali i omawiali pomysły na nowe dowcipy. Jednak bracia odpływali myślami do pewnej zgrabnej, jasnowłosej dziewczyny. Nie mogli uwierzyć jak bardzo się zmieniła. Ostatnim razem jak ją widzieli, była dwunastoletnią dziewczynką. Teraz spokojnie mogli o niej użyć stwierdzenia „młoda kobieta”. Sami dziwili się, że myślą w ten sposób o przyjaciółce ich brata, ale w końcu mają szesnaście lat, więc nic dziwnego, że interesuje ich płeć przeciwna. Ocknęli się dopiero jak Lee machał im przed oczami ręką. Reszta drogi przebiegła im spokojnie.
Wysiadając z pociągu, Eleonora usłyszała charakterystyczny zwrot, którego jej brakowało.

- Pierwszoroczni tutaj! – wykrzykiwał Hagrid.
Dopiero teraz poczuła, że wróciła. Nawet nie sądziła, że tak będzie tęsknić za tym miejscem, za zadaniami domowymi, nauką, a nawet za szlabanami i Ślizgonami. Brakowało jej wszystkiego, co dotyczyło Hogwartu. Ruszyła razem z Ronem, Harrym i Hermioną w stronę powozów. Gdy tylko dojechali na miejsce, udali się do Wielkiej Sali. Na mównicę wszedł dyrektor Hogwartu, Albus Dumbledore i rozpoczął swoją przemowę, jednak różniła się ona od tych z poprzednich lat.
- W tym roku, w naszej szkole, odbędzie się Turniej Trójmagiczny! – ogłosił, a ogłoszeniu temu towarzyszyła salwa wiwatów.

Elena z rozbawieniem patrzyła na bliźniaków, którzy cieszyli się jak dzieci. Miała do nich słabość, zawsze potrafili ją rozbawić. Nie zwracała za bardzo uwagi na to co jest ogłaszane. Dopiero dźwięki oburzenia wybudziły ją z transu.

- Co się stało? – spytała szeptem Harry’ego.

- Stwierdzili, że w turnieju udział brać mogą tylko uczniowie, którzy ukończyli siedemnaście lat.

- Rozumiem – mruknęła i spojrzała na rozczarowanych bliźniaków. Coś jej jednak mówiło, że tak łatwo tej sprawy nie zostawią. Zaczęła uważać dopiero pod koniec przemowy, kiedy usłyszała słowa dyrektora witające gości z zagranicy.

- Przywitajmy serdecznie naszych gości z Akademii Magii Beauxbatons… – rozpoczął, po czym na sale z gracją wkroczyły uczennice szkoły, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich mężczyzn dookoła. Hermiona i Ginny patrzyły na to z niedowierzaniem i lekkim rozdrażnieniem. Elena jedynie westchnęła i burknęła pod nosem „Faceci…”.

-...oraz gości z Instytutu Magii Durmstrang. – do Sali wkroczyli wysocy, umięśnieni mężczyźni, na których widok, dało się słyszeć głosy pełne podziwu oraz westchnienia żeńskiej części Hogwartu.

Eleonore miała wypisany na twarzy szok. Teraz rozumiała co jej brat miał na myśli mówiąc, że się spotkają. Dostrzegła go w tłumie, na co ten uśmiechnął się do niej i puścił jej oczko. Pokręciła głową z dezaprobatą.

- No nie wierzę… - powiedziała do Harry’ego, wskazując na swojego brata. Ten od razu się domyślił o co jej chodzi i się roześmiał

- Teraz będziesz stale pod kontrolą – powiedział, czym zarobił na morderczy wzrok Eleny posyłany w jego stronę.
Szybko spojrzała jeszcze raz na Gabe’a i przyjrzała się chłopakowi, który stał tuż obok niego. Jej oczy rozszerzyły się w zdziwieniu, ale czuła również ulgę. Człowiekiem, który stał przy jej bracie okazał się być…
- Jeremy – szepnęła do siebie dziewczyna.