________________________________________________________________________________
Przez resztę uczty siedziała z rozmarzonym wyrazem twarzy. Bała się, co się stanie z jej związkiem podczas rocznej rozłąki. W końcu jest jej pierwszą miłością, a w zeszłym roku spędzali ze sobą niemal każdy dzień, ponieważ zarówno on jak i jej brat też mieli roczną przerwę od szkoły. Cała trójka była zamieszana w tę sprawę, o której Gabe zabronił jej wspominać. Nagle poczuła jak ktoś trącił ją w ramię. Z powodu, iż miała brata, który lubił ją drażnić, automatycznie obróciła się w przeciwną stronę niż tę na której czuła szturchnięcie. Zetknęła się tam z twarzą Freda, która była zdecydowanie za blisko. Na zszokowanej twarzy bliźniaka pojawił się lekki rumieniec. W sekundę zmienił wyraz swojej twarzy i uśmiechając się kokieteryjnie, powiedział:
- Wiesz, zwykle najpierw gdzieś zapraszam dziewczynę, ale nie powiem, żeby ta bezpośredniość mi w jakikolwiek sposób przeszkadzała.
Elena natomiast słysząc jego wypowiedź, roześmiała się, trąciła go lekko w ramię i odsunęła się na bezpieczną odległość.
- Jesteś przezabawny - powiedziała sarkastycznie, choć uśmiech cały czas nie schodził jej z twarzy. Lubiła bliźniaków, uważała, że mają niezwykłą wyobraźnię i rewelacyjne poczucie humoru. Na pierwszym i drugim roku kryła ich przed gniewem i reprymendami Hermiony.
- Więc, zaczepiłeś mnie z jakiegoś powodu, czy po prostu sprawdzasz moją czujność?
- Wiesz, razem z George'm planujemy nowy kawał dla naszego Ronusia i...
- Więc mi nic nie mów - przerwała mu szybko - Nie mieszajcie mnie w kawały, które dotyczą moich przyjaciół.
- Co się z tobą stało przez ten rok, Eleno? - słysząc głos za sobą, podskoczyła, złapała się za serce i odwróciła w stronę Geogre'a z mordem w oczach. Ten wyszczerzył się, jakby nic sobie z tego nie robił, po czym usiadł obok niej i objął ją ramieniem. - Trzeba cię szybko naprawić.
- Racja. W końcu ktoś musi nam dotrzymywać towarzystwa podczas szlabanów, prawda George?
- Prawda Fred.
- Dobra, dobra. Doskonale sobie radzę w gromadzeniu szlabanów i bez waszych dowcipów - powiedziała śmiejąc się. Zauważyła, że wszyscy uczniowie zaczęli podnosić się ze swoich miejsc. To była dla niej okazja, aby dorwać Gabe'a i Jeremy'iego. - Ja znikam, a i proszę was, nie bądźcie za ostrzy dla Rona.
- Nie licz na to! - odpowiedzieli jej bliźniacy w tym samym czasie.
Zauważyła jak uczniowie Durmstrangu wychodzą z Wielkiej Sali. Na korytarzu ujrzała znajomą, niemal tak jasną jak jej, czuprynę. Nie można było jej z nikim pomylić. To był jej brat, Gabriel. A gdzie był jej brat, był też jej chłopak. Ale co się dziwić, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Rzuciła się na nich od tyłu krzycząc:
- A więc tu was mam! Jak mogliście mi nie powiedzieć?! Ciebie braciszku jeszcze rozumiem, bo lubisz mnie dręczyć, ale ty Jeremy? Jak mogłeś?! - mówiła z udawanym oburzeniem. Brunet nie dał się nabrać na jej aktorstwo. Na jego twarzy rozciągnął się uśmiech i porwał swoją dziewczynę w ramiona. Po czym uniósł jej podbródek do góry i czule pocałował w usta.
- Ekhm - zakasłał brat Eleonory. - Stary, uwielbiam cię, ale przypominam, że to jest moja siostra!
Jasnowłosa przypomniała sobie w tym momencie o swoim bracie. Rzuciła się na niego i mocno przytuliła.
- Nienawidzę jak mi to robisz! – krzyknęła ściskając Gabe’a mocno. – Jeszcze raz coś takiego wymyślisz, a do końca życia będę cię nazywać Gabrielem!
- Ha ha ha, no tak, stary, czasem zapominam jak naprawdę masz na imię – powiedział Jeremy zanosząc się od śmiechu i obejmując dziewczynę od tyłu i kładąc jej brodę na ramieniu. Ta odwróciła twarz w jego stronę i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.
Tej scenie przyglądali się z oddali pewni rudowłosi bliźniacy. I choć to dziwne dla nich, ich twarze wcale nie wyrażały zadowolenia. Natychmiastowo jeden bliźniak spojrzał na drugiego. W tym momencie wiedzieli, że nie będzie tak łatwo, jak z góry zakładali. I tym razem nie chodziło o chłopaka Eleny, ale o własnego brata…